Wiejska nowoczesność na miarę XXI wieku
Jeszcze nie tak dawno wysokospecjalistyczne gospodarstwa rolne należały do rzadkości. Praktycznie każdy rolnik hodował krowy, świnie i drób wszelkiego kalibru. Nie przynosiło to może zbyt dużych dochodów, ale zapewniało środki na utrzymanie rodziny. W dodatku dostarczało żywność na własne potrzeby. Teraz krajobraz polskiej wsi zmienia się nie do poznania. Jeśli ktoś jest poważnym producentem rolnym, musi się specjalizować. Taki wymóg czasów – z jednej strony pełne wiejskich uroków gospodarstwa agroturystyczne, a z drugiej prawdziwe fabryki żywności. Jedne ukoją nerwy zestresowanych mieszkańców wielkich aglomeracji, a drugie nakarmią.
Postawili na rozwój
Takie nowoczesne gospodarstwo prowadzą Krystyna i Zdzisław Litka z Nowej Wsi w gm. Chrostkowo (powiat lipnowski), specjalizujące się w produkcji mleka. Stosunkowo niedawno odbyło się u nich otwarcie nowo wybudowanej obory, które zgromadziło kilkuset rolników, zainteresowanych hodowlą bydła mlecznego. Obiekt ten jest na miarę XXI wieku i naprawdę robi wrażenie – ogromna hala wolnostanowiskowa przeznaczona dla 70 sztuk bydła, piasek zamiast słomy, bo ogranicza rozwój bakterii, kurtyny w miejsce okien, zimą podgrzewana woda w poidłach i elektryczne ... czochradło, gdyż jak wiadomo każda Mućka wyjątkowo lubi się drapać. Panują w niej optymalne warunki dla krów, które lepiej znoszą niskie temperatury niż wysokie, ale za to są bardzo wrażliwe na przeciągi i dużą wilgotność powietrza.
Zaczynali od siedmiu hektarów
- Zaczynaliśmy od gospodarstwa przejętego po moich rodzicach, które liczyło zaledwie siedem hektarów – opowiada Zdzisław Litka. - Zaczęliśmy je systematycznie powiększać i osiem lat temu nastawiliśmy się wyłącznie na hodowlę bydła mlecznego. Teraz gospodarujemy na 43 ha, a nasze stado liczy 90 sztuk bydła, w tym 51 to krowy mleczne.
Aby pozwolić sobie na taką inwestycję, trzeba się było umieć odnaleźć w gospodarce wolnorynkowej i wykorzystać szansę, jaką daje wejście Polski do Unii Europejskiej. Państwo Litkowie ubiegali się o wsparcie z Sektorowego Programu Operacyjnego, co zaowocowało przyznaniem dotacji w wysokości 300 tysięcy złotych. Opracowany wniosek zaczęli realizować sześć lat temu. Najpierw wybudowali oborę na 38 stanowisk i zakupili dziesięć jałowic w Holandii, potem powstała płyta gnojowa i zbiornik na gnojowicę, a teraz ta nowoczesna obora. Jak zapewnia gospodarz ostatnią inwestycję zrealizował bez ani jednej złotówki kredytu. - Inwestujemy i ryzykujemy, ale dzięki temu stać na nas kształcenie dzieci, z których troje już studiuje – stwierdza Zdzisław Litka.
Kosztowna specjalizacja
Tak wysoka specjalizacja jest kosztowna, bo duże straty może przynieść nawet kilkugodzinna przerwa w dostawie energii elektycznej. Aby nie zdawać się na los, państwo Litkowie mają własny agregat prądotwórczy. Udój krów odbywa się bowiem w specjalnej hali udojowej i jest w pełni automatyczny. Trwa niewiele ponad godzinę. Mleko trafia bezpośrednio do zbiornika, w którym musi panować odpowiednio niska temperatura. Brak prądu uniemożliwia schłodzenie mleka i ulega ono zepsuciu. Jeśli czyjaś wiedza na temat hodowli krów zakończyła się na ręcznym udoju, to w takim mlecznym kombinacie może poczuć się jak na filmie science fikshion.
Gospodarstwo posiada odpowiedni atest, a co miesiąc od każdej z krów pobierane są próbki podczas udoju, które trafiają do laboratorium. Stado jest pod stałą opieką weterynaryjną, a krowie menu ustala „żywieniowiec” ze spółdzielni mleczarskiej. - Miesięcznie produkujemy ponad 33 tysiące litrów mleka, a średnia wydajność mleczna krowy wynosi 7640 litrów i jest wyższa od przeciętnej krajowej – mówi Krystyna Litka. - Nasze najlepsze krowy mają na swoim koncie nawet po 10 tysięcy litrów mleka w okresie laktacji. Przy obecnych cenach skupu, taka produkcja jest dochodowa i pozwala na inwestowanie w gospodarstwo.
Pełna dyspozycyjność
Tak duża hodowla, pomimo nowinek technicznych, wymaga dużego nakładu pracy i w zasadzie pełnej dyspozycyjności. Państwo Litkowie mają dziewięcioro dzieci i starsze pomagają im w gospodarstwie, bo najmłodszy trzyletni Pawełek póki co ochoczo biega po podwórku. Najbardziej zaangażowani są dwaj synowie, studenci rolnictwa na Uniwersytecie Technologiczno – Przyrodniczym w Bydgoszczy, którzy z przyczyn wiadomych wybrali studia w trybie zaocznym. Pani Krystyna z wykształcenia jest pielęgniarką i pracowała w lipnowskim szpitalu. Jednak zrezygnowała z pracy zawodowej. - Nigdy nie żałowałam podjętej decyzji, bo wszędzie trzeba pracować, a tu przynajmniej są takie efekty, ktore dają satysfakcję – podsumowuje pani Krystyna.
Państwo Litkowie są świetnym przykładem na to, że jeśli ktoś ma w sobie coś z hazardzisty, nie boi się nowych wyzwań i ciężkiej pracy, polska wieś jest dla niego odpowiednim miejscem na ziemi.
Małgorzata Chojnicka
Realizacja: IDcom.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2025 Urząd Gminy Chrostkowo